To be a Slytherin autorstwa Morgana Deryn - aktualizacja
Jestem w trakcie czytania tego fanfika i dotarłam do ponad połowy. 1450 stron na czytniku już za mną, z czego prawie 350 przeczytałam sobie w niedzielę w pracy, bo dosłownie nie było ludzi. Przesiedziałam 8 godzin i obsłużyłam jedną zabłąkaną duszę.
Ale, o czym chce napisać.
Ten fanfik jest po prostu genialny. Jest on z perspektywy Loreny Potter, siostry Harry'ego, która nie tak jak jej brat jest w Gryfindorze, tylko w Slytherinie.
Autorka fanfika przeskakuje z pierwszego roku do czwartego pomijając poprzednie dwa lata, ale niektóre momenty z tamtych dwóch lat są wspominane później w fanfiku.
Amity - po prostu super postać oryginalna. Niewidoma Amerykanka pochodzenia Indiańskiego, która, jakby to ująć, kiedy już dowiaduje się o magii, szkole do której uczęszcza Lorena oraz poznaje także w późniejszej części fanfika Severusa Snape'a.
I muszę Wam powiedzieć, ta znajomość będzie wybuchowa, w dobrym tego słowa znaczeniu.
Ona bez pardonu, w obecności Loreny flirtuje z Severusem, a on sam nie wie co ma zrobić, czy wymazać jej pamięć czy wylecieć przez okno i nigdy nie wrócić (jak wiadomo, Snape potrafi latać tak jak Voldemort).
Ciekawie jest przedstawiony sposób w jaki Lorena, a później także i Snape komunikują się z Amity. Używają do tego Wyjca.
Jak można używać Wyjca do czytania listów? W bardzo prosty sposób: Wyjec dostał taką nazwę, bo ludzie, którzy wysyłają Wyjce, wykrzykują słowa w złości. Ale gdyby tak mówić spokojnie, to czy Wyjec wykrzyczy nam te słowa? Nie. Przynajmniej tak uważa Lorena i w tej historii ma to właśnie takie zastosowanie. Trochę taka listowna Siri z tego wyszła.
Jak dalej rozwinie się znajomość Severusa i Amity? Nie wiem, bo jestem w trakcie czytania i teraz jestem na szóstym roku, kiedy do szkoły ma zawitać Slughorn.
Ron Weasley. Najbardziej wkurzająca jego wersja jaką dotąd miałam nieprzyjemność czytać.
Jest on uprzedzony do Loreny od momentu kiedy ta trafia do Slytherinu, nawet wtedy, kiedy wcześniej z nią rozmawiał w pociągu.
Nie ufa jej, co powoduje, że często Harry bierze jego stronę i kłóci się ze swoją siostrą a ona z nim.
Nie pamiętam teraz czy autorka zadała w tym fanfiku takie pytanie, ale zadam je tutaj. Jak zachował by się Ron, gdyby to jego siostra Ginny była w Slytherinie i to Harry by jej nie ufał i ją tak traktował.
Hermiona jest rozdarta pomiędzy ufaniem Lorenie a nie ufaniem jej.
Draco Malfoy. On i Lorena na początku się nie cierpią. W pierwszym roku się kłócą, rzucają w siebie różnego rodzaju obraźliwymi zdaniami.
To się jednak później zmienia i jestem teraz na etapie, kiedy ta dwójka jest w bardzo dobrych relacjach. Jak dobrych? Nie powiem, bo to spojler!
Ten fanfik, niestety, ma też swoje słabsze momenty. W pewnych miejscach w trakcie czytania straszliwie się znudziłam, bo opisy danych sytuacji były jak dla mnie o wiele za długie. Na przykład mecz Quidditcha. Najciekawszym jego momentem nie było złapanie znicza przez Harry'ego bądź Lorenę, ale to co działo się po meczu. Faktem jest, że mecz był w swoim rodzaju katalizatorem i to od niego się wszystko zaczęło, ale co za dużo to nie zdrowo. Ponad dwadzieścia stron w czytniku samego Quidditcha to trochę za dużo i zauważyłam, że można było ten konkretny moment o wiele bardziej streścić aby czytało się go przyjemniej.
Takich momentów było kilka. Widać też, że autorka nie ma bety, co odbija się także na błędach, jakie znajduję w fanfiku. Nie są one jakieś karygodne, ale były momenty, że musiałam przeczytać dany fragment dwukrotnie, aby zorientować się, że autorka popełniła tutaj błąd ortograficzny, bądź interpunkcyjny. Czasami używa nieadekwatnego czasu do opisywanej sytuacji. Raz użyła czasu przeszłego do opisu momentu, który dział się w czasie teraźniejszym. Są też błędy dyslektyczne. Ale tych jest bardzo mało i można je uznać za błędy wynikające z pośpiechu pisania, niż z powodu dysleksji autorki.
Fakt faktem beta by się jej przydała.
Moja ocena jak na razie to 4 gwiazdki na 5. Zobaczymy jak będzie dalej i czy ta ocena się zmieni.
Ale, o czym chce napisać.
Ten fanfik jest po prostu genialny. Jest on z perspektywy Loreny Potter, siostry Harry'ego, która nie tak jak jej brat jest w Gryfindorze, tylko w Slytherinie.
Autorka fanfika przeskakuje z pierwszego roku do czwartego pomijając poprzednie dwa lata, ale niektóre momenty z tamtych dwóch lat są wspominane później w fanfiku.
Amity - po prostu super postać oryginalna. Niewidoma Amerykanka pochodzenia Indiańskiego, która, jakby to ująć, kiedy już dowiaduje się o magii, szkole do której uczęszcza Lorena oraz poznaje także w późniejszej części fanfika Severusa Snape'a.
I muszę Wam powiedzieć, ta znajomość będzie wybuchowa, w dobrym tego słowa znaczeniu.
Ona bez pardonu, w obecności Loreny flirtuje z Severusem, a on sam nie wie co ma zrobić, czy wymazać jej pamięć czy wylecieć przez okno i nigdy nie wrócić (jak wiadomo, Snape potrafi latać tak jak Voldemort).
Ciekawie jest przedstawiony sposób w jaki Lorena, a później także i Snape komunikują się z Amity. Używają do tego Wyjca.
Jak można używać Wyjca do czytania listów? W bardzo prosty sposób: Wyjec dostał taką nazwę, bo ludzie, którzy wysyłają Wyjce, wykrzykują słowa w złości. Ale gdyby tak mówić spokojnie, to czy Wyjec wykrzyczy nam te słowa? Nie. Przynajmniej tak uważa Lorena i w tej historii ma to właśnie takie zastosowanie. Trochę taka listowna Siri z tego wyszła.
Jak dalej rozwinie się znajomość Severusa i Amity? Nie wiem, bo jestem w trakcie czytania i teraz jestem na szóstym roku, kiedy do szkoły ma zawitać Slughorn.
Ron Weasley. Najbardziej wkurzająca jego wersja jaką dotąd miałam nieprzyjemność czytać.
Jest on uprzedzony do Loreny od momentu kiedy ta trafia do Slytherinu, nawet wtedy, kiedy wcześniej z nią rozmawiał w pociągu.
Nie ufa jej, co powoduje, że często Harry bierze jego stronę i kłóci się ze swoją siostrą a ona z nim.
Nie pamiętam teraz czy autorka zadała w tym fanfiku takie pytanie, ale zadam je tutaj. Jak zachował by się Ron, gdyby to jego siostra Ginny była w Slytherinie i to Harry by jej nie ufał i ją tak traktował.
Hermiona jest rozdarta pomiędzy ufaniem Lorenie a nie ufaniem jej.
Draco Malfoy. On i Lorena na początku się nie cierpią. W pierwszym roku się kłócą, rzucają w siebie różnego rodzaju obraźliwymi zdaniami.
To się jednak później zmienia i jestem teraz na etapie, kiedy ta dwójka jest w bardzo dobrych relacjach. Jak dobrych? Nie powiem, bo to spojler!
Ten fanfik, niestety, ma też swoje słabsze momenty. W pewnych miejscach w trakcie czytania straszliwie się znudziłam, bo opisy danych sytuacji były jak dla mnie o wiele za długie. Na przykład mecz Quidditcha. Najciekawszym jego momentem nie było złapanie znicza przez Harry'ego bądź Lorenę, ale to co działo się po meczu. Faktem jest, że mecz był w swoim rodzaju katalizatorem i to od niego się wszystko zaczęło, ale co za dużo to nie zdrowo. Ponad dwadzieścia stron w czytniku samego Quidditcha to trochę za dużo i zauważyłam, że można było ten konkretny moment o wiele bardziej streścić aby czytało się go przyjemniej.
Takich momentów było kilka. Widać też, że autorka nie ma bety, co odbija się także na błędach, jakie znajduję w fanfiku. Nie są one jakieś karygodne, ale były momenty, że musiałam przeczytać dany fragment dwukrotnie, aby zorientować się, że autorka popełniła tutaj błąd ortograficzny, bądź interpunkcyjny. Czasami używa nieadekwatnego czasu do opisywanej sytuacji. Raz użyła czasu przeszłego do opisu momentu, który dział się w czasie teraźniejszym. Są też błędy dyslektyczne. Ale tych jest bardzo mało i można je uznać za błędy wynikające z pośpiechu pisania, niż z powodu dysleksji autorki.
Fakt faktem beta by się jej przydała.
Moja ocena jak na razie to 4 gwiazdki na 5. Zobaczymy jak będzie dalej i czy ta ocena się zmieni.
Komentarze
Prześlij komentarz
Twój komentarz mnie motywuje do ciągłego czytania fanfików!
Your comment motivates me to keep reading fanfictions!