Żeby czytać, trzeba mieć przy czym ;)

 Jest okres letni i czytanie jest łatwiejsze bowiem dłużej jest jasno na zewnątrz. Problem pojawia się, gdy najdzie mnie ochota na czytanie w nocy, bo akurat nie mogę spać. 

Wzrok jest bardzo ważny i nie możemy go lekceważyć, dlatego też czytanie przy odpowiednim świetle jest podstawą. 

Przez ostatnie kilka lat miałam lampę LED z opcją do czytania, jednakże LEDY odmówiły posłuszeństwa a ja zostałam bez lampki do czytania. Owszem mam lampę sufitową, ale ta ma ostre jasne białe światło, przy którym nie potrafię się skupić. Dobre na krótką metę, żeby coś poszukać, posprzątać zimą, ale nie żeby przy nim siedzieć. 

Dlatego też postanowiłam poszukać lampy, tym razem z opcją wymiennych żarówek LED. 

I tak trafiłam do IKEI, gdzie za dokładnie 15 zł kupiłam najprostszą lampkę biurkową jaka może istnieć pod nazwą SVALLET. 

Lampa w 85% jest wykonana z tworzyw sztucznych pochodzących z recyklingu, otrzymała również międzynarodową nagrodę RED DOT AWARD. Ta lampa daje funkcjonalne skierowane światło, idealne do czytania, a do tego jest mała, co dla mnie jest na plus.

Do tej lampy pasują żarówki z gwintem E14. Ja wybrałam te rekomendowane przez IKEA: Ryet, 2 sztuki, 470 lumenów za 12,99 zł. 

Czyli za lampę i żarówki zapłaciłam 27,99 zł. Niewygórowana cena za najprostszą możliwą lampę biurkową, prawda? A że ja mam do IKEI spory kawałek drogi i w jedną stronę musiałabym kupić bilet autobusowo/tramwajowy za 6 zł (w dwie strony to już 12 zł), wybrałam opcję dostawy do paczkomatu. Cenowo wyjdzie mnie dokładnie tak samo, bowiem do paczkomatu przesyłka wyniosła mnie 12 zł. 

Cały zakup wyniósł mnie 39,99 zł. 

Moja poprzednia lampa kosztowała.... 150 zł, a wcale nie świeciła tak super.  

Lampa oryginalnie jest zapakowana w folię, jedynym zdejmowanym elementem jest kapelusz. Kabel ma 2 metry długości i jest on z włącznikiem.

Prosta konstrukcja, małe wymiary, wysoka na 35 cm lampa prezentuje się ładnie. I przede wszystkim nie nagrzewa się. Teraz mogę czytać przy dobrym świetle.